28 kwietnia w sobotę o godz. 16.00 w barwickim urzędzie stanu cywilnego zrobiło się radośnie, głośno i dostojnie. To za sprawą pięknego Jubileuszu 50-lecia zawarcia małżeństwa, który obchodzili Państwo Krystyna i Józef Żmurkiewiczowie z Barwic.
We wspaniałych nastrojach, w towarzystwie najbliższej rodziny Państwo Żmurkiewiczowie podziękowali sobie za wspólnie przeżyte lata, był mały pocałunek i wesoło odśpiewane przez gości "Wszystkiego najlepszego" i "Sto lat".
Życzenia i gratulacje w imieniu władz samorządowych złożył Jubilatom Piotr Sadura zastępca Burmistrza Barwic, uroczystość prowadziła Renata Trembowelska kierownik USC.
Pani Krysia to rodowita barwiczanka, w Połczynie-Zdroju skończyła szkołę gastronomiczną i przez pierwsze lata pracowała w restauracji w Szczecinku w Gryfie, potem już jako kelnerka w GS Barwice. Pan Józef urodził się w Kalinowie na Ukrainie, potem z rodziną zamieszkał koło Piły w miejscowości Ługów, a następnie w Szczecinku. Cały czas pracował jako elektryk - najpierw w Lasach Państwowych w Czarnoborze, potem w mleczarni w Barwicach, w gminnej spółdzielni Barwice. Na emeryturę odszedł z państwowego gospodarstwa rolnego.
Nasi Jubilaci poznali się w Gryfie w Szczecinku, spodobali się sobie i zostali parą. W Barwicach powiedzieli sobie "TAK" i rozpoczęli kolejny etap życia małżeńskiego. Wychowali dwoje dzieci, dochowali się trojga wnuków.
Od ponad 40 lat wakacje i każda wolna chwila związana jest z działką rekreacyjną w Rakowie. Można ją śmiało nazwać miejscem klanu Żmurkiewiczów. To tam w szerokim gronie rodzinnym trwały i trwają spotkania. Tam dorastały młode pokolenia.
Pan Józef spędza tam każdą wolną chwilę, wypoczywając, pracując i realizując swoje pasje: łowienie ryb, zbieranie grzybów i to, co jest Żmurkiewiczom wpisane w krew i przekazywane z pokolenia na pokolenie ... gra w karty. Wszystko na poważnie i z pełną determinacją. Wyniki graczy z jednego sezonu letniego nie zawsze można spisać w zeszycie 60 kartkowym, czasami trzeba kartki doklejać. Pani Krysia uwielbia gotowanie, pieczenie, smażenie. Wnuki jednogłośnie mówią, że kotlety z piersi kurczaka babci są jak miód malina. Między gotowaniem, zajmuje się działką i uwielbia wycieczki na cmentarz ze swoją siostrą Olą-Jolą. Wycieczki, bo droga jest różna. Zawsze jest coś do opowiadania i zatrzymywania się w przypadku spotkania kogoś znajomego, a przy tym jest dużo uśmiechu, żartów i opowieści.
Za miło spędzony czas pełen wspomnień, radości i wzruszeń serdecznie dziękujemy Jubilatom i ich gościom. Wszystkim życzymy zdrowia i pogody ducha, a Jubilatom doczekania kolejnych rocznic.
Tekst: Renata Trembowelska
Zdjęcia: Katarzyna Astramowicz
























